Tym razem postanowiliśmy przejść się po najwyższej górze Hiszpanii.
Po zakupieniu gazu podjeżdżamy do miejscówki zwanej La Caldera.
Jest to jedno z kilkunastu ogólnie dostępnych obozowisk, wymagających jednak dla chętnych na spędzenie tu nocy pozwolenia od władz. Jest to spowodowane przede wszystkim potrzebą wiedzy ile osób przebywa na tym terenie - na wypadek pożaru i ewentualnej potrzeby ewakuacji.
Położone jest w kalderze wygasłego wulkanu, stoliki są w cieniu laurisilvy
Jest tu dostępna woda, więc decydujemy się na posiłek przed czekającą nas wędrówką.
Możliwość posiłku zwietrzył też tubylec:
Po posiłku wychodzimy na szlak prowadzący Camino de los Guanches.
1...
2...
Wyszliśmy na biegnącą po poziomicy Pista Chimoche.
3...
4...
Znajdujemy się na wysokości 1400 mnpm, ponad pierwszą pokrywą chmur.
W tym miejscu miała się znajdować dostępna woda, jest, słychać jak płynie,
...ale niestety nie można jej zaczerpnąć.
Przechodzimy przez drogę TF-21...
i podążamy dalej fajniejszą Pista la Bermeja.
Widać już główny cel naszej wędrówki:
Pico de Teide
Sosenka kanaryjska
Skalniaki - tu nie w palmiarni, a na jęzorze zastygłej lawy.
Las bardzo się nam podoba.
Na drodze spotykamy rodzinę psowatych. Rodzice schowali się w zaroślach. Co to za gatunek - nie wiemy. Siedziby ludzkie daleko stąd.
Docieramy do Barranco Cerruda i miejsca, skąd można pobrać wodę:
Tu zanocujemy.