Strona główna

W poszukiwaniu Krzyża Wessela

Relacja z przechadzki po Karkonoszach


Interaktywna mapa okolic Smogorni:



Na przedwojennej mapie wypatrzyłem Horst Wessel Denkmal. Horst Wessel, działacz narodowo - socjalistyczny został bardzo znaną osobą w III Rzeszy. Oprócz działalności organizacyjnej w SA napisał też wiersz “Der Unbekannte SA-Mann”, do którego skomponowano wpadającą w ucho melodię.

Po zamordowaniu przez komunistów Horsta Wessela pieśń stała się hymnem NSDAP.
Jednak zaznaczony pomnik nie jest poświęcony Horstowi, a jego bratu Wernerowi i trzem innym osobom, które zamarzły w burzy śnieżnej na zboczu Lahn Berg.

Werner Wessel

Wydawca w trakcie produkcji mapy zorientował się o błędzie. Imię Horst zostało przekreślone zieloną linią.

Opis tragicznych wydarzeń został zamieszczony w numerze 2/1930 "Der Wanderer im Riesengebirge".

Werner Wessel

Artykuł znajduje się na stronach 25 i 26 w Dziale "Vom Gebirge" i zatytułowany jest "Opfer des Schneesturms".

Werner Wessel


Werner Wessel

Poniżej podaję ten tekst współczesną czcionką:


"Opfer des Schneesturms
Am 22. XII., einem Sonntag, herrschte im Riesengebirge Nebel und Südwind von orkanartiger Stärke. Besonders von Mittag ab überschritt der Sturm die Windstärke 11. Trotz dieses Unwetters verließ eine nationalsozialistische Sportabteilung, die sich aus Berlinern und Hirschbergern zusammenfeßte und die Weihnachtsfeiertage in einer kleinen Baude am Fuchsberg verbringen wollte, beim Einsetzen der Dunkelheit gegen 3 Uhr nachmittags die Spindlerbaude in der Richtung Prinz-Heinrich-Baude. Einige der Mittglieder kehrten auf der Hälfte des Weges um und begaben sich zur Spindlerbaude zurück. Auf ihre Mitteilung dass ein Teil der Gesellschaft der Erschöpfung nahe sei, machte sich sofort eine Hilfsexpedition von der Spindlerbaude aus auf, die aber niemanden mehr antraf. Von der Gesellschaft trafen nach etwa drei Stunden drei Mann auf der Prinz-Heinrich-Baude ein und alarmierten auch von hier aus eine Hilfsexpedition, die aber nach zwei Stunden erfolglos wieder zurückkehrte. Gegen 9 Uhr abends ging eine neue Expedition von der Prinz-Heinrich-Baude unter Führung des Pächters der Baude, Korseck, mit zahlreichen Hilfsmannschaften ab. Sie trafen zunächst einen Mann der von der Spindlerbaude abgegangenen Gesellschaft, der bereits völlig erschöpft war, aber nach einer Erfrischung mitgeben konnte. Ein Stück weiter wurden, hinter Steinen kauernd, abermals zwei Mann gefunden, die bereits erstarrt waren, aber noch ins Leben zurückgerufen werden konnten. Mit der drei Geborgenen gelangte diese Expedition gegen 12 Uhr in der Spindlerbaude an, wo sie übernachtete.

Am Montagmorgen begaben sich die Hilfsmannschaften der Prinz-Heinrich-Baude und die der Spindlerbaude zusammen auf die Suche, wo sie am Silberkamm, in dem Raum zwischen der Wintermarkierung und der Hauptkammweg, zwei Berliner Herren und eine Dame als Leichen fanden. Die Verunglückten waren der Berufsschüler Werner Wessel, der Buchbinder Fritz Radloff und die Kontoristin Hildegard Schönfeld.

In der Nacht war ein Teilnehmer der Gesellschaft vollständig erschöpft und mit erfrorenen Gliedmatzen in der Baberhäusern angelangt. Er erzählte, dass ein Gefährte von ihm in dem Schneeloch unterhalb des Kammweges zurückbleiben musste, da er vollständig erschöpft war. Unter Beteiligung des Amtsvorstehers von Seidorf vier Landjägern, der Feuerwehr und der Sanitätskolonnen von Brückenberg und Baberhäuser begab sich eine weitere Expedition auf den Weg. Ferner wurden auch eine Anzahl Waldarbeiter mitgenommen, die mit den Gebirgsverhältnissen vertraut sind. Die Nachforschungen gestalteten sich ungemein schwierig, da der Sturm im Hochgebirge immer noch sehr stark tobte. Am Montag mittag 12 Uhr gelang es der Expedition, auch diesen Vermissten in dem Schneeloch aufzufinden. Es ist dieselbe Stelle, wo im Januar v. J. der Leipziger Schüler Laux den Tod gefunden hat. Bei dem im Schneeloch ausgefundenen Touristen handelte es sich um den 26 jährigen Landwirt Hans Tesche aus Hirschberg." .

A tutaj polskie tłumaczenie:


"Ofiary śnieżycy
W niedzielę 22-go grudnia 1929 roku zapanowała w Karkonoszach gęsta mgła i wiatr z południa o sile huraganu. Zwłaszcza od południa burza miała siłę wiatru powyżej 11 stopni. Pomimo niepogody, około godziny trzeciej po południu, przy zapadających ciemnościach członkowie narodowosocjalistycznego Oddziału Sportowego z Berlina oraz z Jeleniej Góry, chcący razem spędzić święta Bożego Narodzenia w małej chatce przy Fuchsberg, wyruszyli z Spindlerbaude w kierunku Prinz-Heinrich-Baude. Część uczestników zawróciła prawie w połowie drogi i powróciła do Spindlerbaude. W odpowiedzi na ich zgłoszenie, że część grupy jest bliska wyczerpaniu, natychmiast zorganizowano i wysłano ze Spindlerbaude wyprawę ratunkową, ale nikogo nie znaleziono. Po trzech godzinach zdołało dotrzeć do Prinz-Heinrich-Baude trzech uczestników z towarzystwa i również stąd zorganizowano wyprawę ratunkową, która jednak po dwóch godzinach powróciła z niczym. Przed dziewiątą wieczorem wyruszyła z pomocą nowa, liczna wyprawa ratowników z Prinz-Heinrich-Baude, pod kierownictwem najemcy schroniska, Korseck’a. Najpierw napotkała ona jednego, prawie kompletnie wyczerpanego człowieka z poszukiwanej grupy, który jednak po posileniu się odzyskał kondycję. Nieco dalej, ukryci za skalnym głazowiskiem, byli dwaj mężczyźni, już prawie zamrożeni, ale udało się ich przywrócić do życia. Z trzema uratowanymi wyprawa dotarła do Spindlerbaude około dwunastej, gdzie przenocowano.

W poniedziałek rano wyruszyły grupy ratowników z Prinz-Heinrich-Baude i Spindlerbaude na poszukiwania, podczas których odnaleziono martwe ciała dwóch mężczyzn z Berlina i jednej kobiety, na Srebrnym Upłazie, na terenie pomiędzy szlakiem zimowym a szlakiem głównym. Ci nieszczęśnicy to praktykant Werner Wessel, introligator Fritz Radloff i rachmistrzyni Hildegarda Schönfeld.

Nocą dotarł do Borowic jeden z członków poszukiwanej grupy, kompletnie wyczerpany, z odmrożonymi kończynami. Powiedział, że jego kolega pozostał w śnieżnej jamie poniżej szlaku grzbietowego, z powodu całkowitego wyczerpania. Rozpoczęto kolejną wyprawę z udziałem burmistrza Sosnówki, czterech miejscowych myśliwych, straży pożarnej i ludzi z Bierutowic (Karpacza Górnego) i Borowic. Co więcej, wzięto również pewną liczbę robotników leśnych, obeznanych z górskimi warunkami. Poszukiwania były krańcowo trudne, jako że wysoko w górach burza nadal bardzo mocno szalała. W poniedziałek o dwunastej w południe wyprawie udało się znaleźć w śnieżnej jamie brakującego człowieka. Jest to to samo miejsce, gdzie w styczniu ubiegłego roku zmarł uczeń z Lipska, Laux. Znalezionym w śnieżnej jamie turystą był 26-letni rolnik Hans Tesche z Jeleniej Góry.


W rok po tragedii postawiono pomnik:

Wessel

Wessel

Werner (po lewej) z bratem Horstem (1928):

Wessel

Postanowiłem odnaleźć ten pomnik. Na Meinhold's Wanderkarte vom Riesengebirge znak Denkmal umieszczono na przecięciu ścieżek na południe od Słonecznika. Rejon poszukiwań na współczesnej mapie:

Wessel

Ponieważ dotarcie w ten rejon w dzisiejszych czasach wymaga omijania zarośli kosodrzewiny sporządziłem sobie mapę kosodrzewiny tego rejonu, którą wczytałem do swojego niezawodnego Garmina. Dzięki temu nie pozostawię śladów swojego bytowania w tym rejonie, a przyroda pozostanie nietknięta, podobnie jak po przejściu sarny.

Niestety, w zaznaczonym na mapie Meinhold'a miejscu nie odnalazłem poszukiwanego krzyża. Postanowiłem poszukać go na zboczu opadającym ze szczytu Smogorni do Kotła Smogorni. No cóż, jednak tym razem było już zbyt późno na spokojne poszukiwania. Pokręciłem się trochę po terenie, postanowiłem też wejść na szczyt Smogorni.

Wessel

Slajdowisko z nieudanych poszukiwań (menu z magicznym przyciskiem widać po najechaniu kursorem na obrazek):



Mimo wszystko wycieczkę uważam za udaną, zwiedziłem ciekawe zakątki Karkonoszy, posiedziałem sobie na szczycie Smogorni.

Ponieważ zawęziłem obszar poszukiwań, na następnej wycieczce mogłem wydać okrzyk "Znaleziony":

Werner Wessel

Krzyż po 1945 roku został wywrócony. Stał w tym miejscu, gdzie obecnie zaczyna rosnąć krzaczek.

Werner Wessel

Fundament zachował się w pierwotnym miejscu.

Werner Wessel

...

Werner Wessel


A wcześniej, gdy w górach nie ma już nikogo:

Donat Weg

Donat Weg:

Donat Weg

Kopiec po zrujnowanym pomniku Donata.

Donat Weg

Tak tu było kiedyś:

Donat Weg

5* hotel.

Donat Weg

Leave No Trace:

Donat Weg

Wielki Staw ze ścieżki Donata:

Donat Weg

Donat Weg

Morena boczna Wielkiego Stawu:

Donat Weg

Rzut oka do tyłu, na Pielgrzymy:

Donat Weg

Poranne mgły nad Kotliną

Donat Weg

Górne partie ścieżki Donata

Donat Weg

Ścieżka do GSS

Donat Weg

I już jestem na GSS.

Donat Weg

Idę dalej, w kierunku Słonecznika.
Mittagstein przemianowana na Gerhart Hauptmann Stein dawniej i dzisiaj:

Mittagstein

Detal. Od maja 1945 roku młotki i przecinaki były w powszechnym użyciu:

Mittagstein

Idę dalej, jestem już w pobliżu.

Werner Wessel

Przechodzę obok, nie zauważając go.

Werner Wessel

Mijam krzaczek kosodrzewiny...

Werner Wessel

odwracam się - i w końcu dostrzegam poszukiwany przeze mnie obiekt.

Werner Wessel

Werner Wessel

Zachowały się napisy:

Werner Wessel
Tak więc wycieczka kończy się sukcesem. Pozostało mi jeszczcze odnaleźć willę zwaną przez Niemców Haus Wessel, w której w Karpaczu zamieszkała matka Wernera i Horsta Wessela, Margarete.
Tutaj info o Margarete:
Margarete Wessel

Po wzięciu tych terenów pod polską administrację budynek ten nazwano Krokus III. Mieścił się w nim do niedawna Ośrodek Szkoleniowo - Wypoczynkowy Uniwersytetu Wrocławskiego. Obecnie znalazł prywatnych właścicieli. Na jego ślad wpadłem po lekturze tego artykułu:
Haus Wessel

Budynek ten zlokalizowałem na tym portalu:
Krokus III
Haus Wessel

Przy okazji następnej wizyty w Karpaczu podejdę tam i obfotografuję.

I jeszcze jedno poszukiwanie. Z informacji, jakie później podawano na temat Wernera i Horsta wynika, ofiary tragedii złożono w kościele Wang. Matka Wernera życzyła sobie, aby jej syn spoczął w grobie jej męża Ludwika na berlińskim cmentarzu Mikołaja. Razem z Wernerem przewieziono do Berlina pochodzące ze stolicy Niemiec ofiary. Być może Hans Tesche spoczywa na cmentarzu przy kościele Wang, muszę to sprawdzić.

Horst Wessel und sein Bruder Werner waren immer ein Herz und eine Seele. Sie waren voneinander nicht zu trennen. Einer verließ den anderen nicht. So gut sich die beiden Brüder auch verstanden, so waren sie doch sehr verschieden geartet. Werner Wessel, der im Gegensatz zu Horst mehr Romantiker war, versuchte seinem Bruder in jeder Weise nachzuleben. Nachdem er lange Zeit am Fahrtenleben Freude fand und ganz in der Sache aufging, fand er später doch den Weg zum Nationalsozialismus und vertauschte Fahrtenkittel mit der braunen Uniform. Werner Wessel machte zu der Zeit, da Horst seinen Sturm aufbaute, im Sturm 1 Dienst. Manchen Ausmarsch machten die beiden Brüder im gleichen Verbände mit. Wenn Werner Wessel auch nicht die Energie und Führerbegabung seiners Bruders besaß, so wurde doch auch er seinem Sturm bald unentbehrlich. Auch er schenkte seinem Sturm etliche Lieder, die bald Allgemeingut der gesamten Berliner SA wurden. Werner Wessel war seit dem 1. Juli 1928 Mitglied der NSDAP. Am 22. Dezember 1929 verunglückte Werner Wessel beim Schneeschuhlaufen. Die Schneeschuhgruppe der Berliner Nationalsozialisten unternahm eine Fahrt ins Riesengebirge. Sie geriet in einen mörderischen Schneesturm, durch den etliche Leute von der Gruppe abgetrieben wurden, darunter auch Werner Wessel. Vergeblich versuchten sie, sich nach der rettenden Hütte durch zuschlagen, doch das Schneetreiben verhinderte jede Sicht. Werner Wessel und die anderen Kameraden, die schon vollständig erschöpft waren, setzten sich hin, um auszuruhen. Das war ihr Verderben, denn der Schlaf übermannte sie, und der weiße Tod forderte vier blühende Menschenleben zum Opfer. Zu spät brachen die Rettungskolonnen auf, sie konnten nur noch die Leichen bergen. Am nächsten Tage trugen die Zeitungen die Kunde ins ganze Reich. Die Leichen der Verunglückten wurden in der Kirche Wang aufgebahrt. Die Mutter Werner Wessels wünschte, daß ihr Sohn neben der letzten Ruhestätte ihres Gatten, Ludwig Wessel, auf dem Nicolaifriedhof, beigesetzt werden sollte. Die Beförderung des Toten mit der Eisenbahn brachte wegen der Festtage Verzögerung. Da entschloß sich Horst, seinen Bruder mit dem Lastwagen nach Berlin zu bringen. Er selbst setzte sich ans Steuer und fuhr mit einem Begleiter los. Es war eine traurige Fahrt durch Schlesiens Gaue. Tag und Nacht war er unterwegs. Übermüdet tritt er die Rückfahrt an, hinter sich auf dem verdeckten Wagen den Sarg mit der Leiche seines Bruders und den beiden anderen Verunglückten aus Berlin . Vor Übermüdung schlief er unterwegs nachts mitten auf der Landstraße ein und erwachte erst am späten Morgen. Im Elternhause wurde Werner aufgebahrt. Am 28. Dezember trug man ihn zu Grabe. Tausende Nationalsozialisten gaben dem jungen Toten das letzte Geleit. Man hatte ihn zu Grabe getragen wie einen Fürsten. Als der mit der Hakenkreuzfahne bedeckte Sarg in die Gruft gelassen wurde, erklang das Lied vom guten Kameraden. Fackeln geisterten hin und her, es war spät abends, als die letzten Kameraden Abschied von den sterblichen Überresten Werner Wessels nahmen.

Grób Ludwiga i Wernera stał się sławny wśród narodowych socjalistów po śmierci Horsta Wessela (zdjęcia z czeluści internetu):

Wessel

Wessel

Pamięć o Wesselu jest żywa do dzisiaj (zdjęcie z getty images):

Wessel

Niektórym się to podoba, innym nie.

Wessel